Kinofilizm zaawansowany czyli o bez wątpienia najcudowniejszym uzależnieniu na świecie.

piątek, 2 maja 2014

Dlaczego głos Benedicta Cumberbatcha nie rozpina mojego stanika?



Pomysł na post nasunął się w związku z festiwalem OFF Plus Camera, na którym brytyjski aktor będzie promował swój film. Fala fanek twarzy i ciała aktora rozpoczęła przygotowania: jedne będą czekać na lotnisku z transparentami, inne pod hotelem a innym z kolei uda się wejść na konferencję i nawet posłuchać, co mówi sam zainteresowany. Obserwując wszystkie te reakcje zaczęłam zastanawiać się, czy jest ze mną coś nie tak skoro pan Cumberbatch nie robi na mnie najmniejszego wrażenia? Jestem ogromną fanką serialu BBC "Sherlock" a tym samym nie podoba mi się główny bohater? No definitywnie jestem jakimś odszczepieńcem. 
Odkąd stałam się pełnowymiarowym kinomaniakiem trzymam się dewizy, że ulubionych aktorów wybieram pod względem ich talentu a nie ładnej twarzy. Jednak nie oszukujmy się - wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ładni (chociaż "ładny" to pojecie względne) ludzie mają dużo większe szanse na zaistnienie w show buisnessie, mają większe szanse na dostanie dobrej roli w filmie. Czym jest to spowodowane? Czy współcześni twórcy są aż tak bardzo skomercjalizowani i skorumpowani, że zależy im jedynie na dobrej sprzedaży swojego dzieła a nie na jego wartości merytorycznej? Liczą jedynie, że ludzie pójdą do kina obejrzeć film tylko ze względu na przystojnego aktora a nie ze względu na pociągającą fabułę czy przesłanie? Ingmar Bergman i Federico Fellini nie byliby pocieszeni!
Wracając do samej postaci Benedicta. Aktorstwo facet ma we krwi, jego rodzice również wykonywali ten zawód (możemy ich zobaczyć w jednym z odcinków "Sherlock'a"). Mimo, że przez większość kobiet uznawany jest za symbol seksu, sam nie do końca w to wierzy. Po przeczytaniu paru wywiadów z tym człowiekiem dostrzegłam jego ogromną skromność, szczerość oraz otwartość w kontaktach z dziennikarzami i fanami. Przyznaję, że są to cechy, które niezmiernie cenię u aktorów.
A twarz? Bardzo często uroda nie idzie w parze z talentem. Dużo bardziej cenię aktorów, którzy nie mają idealnej urody ale za to mają genialny warsztat, niż beztalencia o ładnych buźkach. Z biegiem czasu ideały piękna ulegają zmianom. Kiedyś bożyszczem był Clark Gable a dzisiaj jest nim Leonardo DiCaprio. uroda nie trwa wiecznie natomiast dobry aktor na zawsze pozostaje dobrym aktorem. Uważam, że w taki właśnie sposób powinniśmy podchodzić do fenomenu danej osoby czy filmu.

Jaka jest pointa tego tekstu? hmm... w sumie to chyba jaram się Benedictem jednak w trochę innym znaczeniu niż większość nastolatek. Doceniam jego ogromny talent aktorski jednak jego twarz zupełnie na mnie nie działa. A wręcz (tutaj chyba narażę się wszystkim faneczkom), uważam, że jest zwyczajnie brzydki. Jako, że mam 21 lat na karku, zaczynam patrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy. Tym, którzy jeszcze nie widzieli "Sherlocka" serdecznie polecam zapoznanie się chociaż z jednym odcinkiem, a nóż magia serialu zachwyci również Was ;) O samym serialu również planuję w przyszłości napisać, jednak w związku z nawałem zajęć i obowiązków nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to nastąpi. 



źródła: www.focusfilm.co.uk, www.eonline.com, www.thefilmstage.com, www. artsbeat.blogs.nytimes.com