Kinofilizm zaawansowany czyli o bez wątpienia najcudowniejszym uzależnieniu na świecie.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozgrzeszenie czerwiec/lipiec 2014

Znowu ruch na blogu zaniknął. Ogromnie mi przykro z tego powodu jednak moje życie stanowi teraz pasmo kolejnych i kolejnych zmian, co w połączeniu z wrodzonym lenistwem uniemożliwia mi dodanie tejże notki mimo faktu, że jest przygotowana od dobrego tygodnia. Nie przedłużając, przejdźmy do rzeczy. 

Oto filmy, które na przełomie lipca i sierpnia zrobiły na mnie lepsze lub gorsze wrażenie. Enjoy!

piątek, 18 lipca 2014

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Comiesięczne rozgrzeszenie #3, maj 2014

Maj - ten miesiąc w moim przypadku należał do dwóch aktorów: Guillaume Canet'a oraz Madsa Mikkelsena. Jeśli chodzi o duńczyka - nadrobiłam niemalże całą jego filmografię i gdybym mogła umieściłabym wszystkie filmy z jego udziałem w rozgrzeszeniu, jednak doszłam do wniosku, że nie zrobię Wam tego :)  Któregoś pięknego dnia poświęcę mu cały post, które będzie jednym z cyklu "All eyes on..." :) 

Tymczasem zapraszam do zapoznania się z majowym rozgrzeszeniem!  

niedziela, 25 maja 2014

Cannes 2014


sobota, 24 maja 2014

czwartek, 15 maja 2014

Comiesięczne rozgrzeszenie, #2 kwiecień 2014

Z lekkim poślizgiem ale najważniejsze, że nareszcie udaje mi się opublikować kwietniowe rozliczenie. Nie przedłużając, przejdźmy do rzeczy.

Comiesięczne rozgrzeszenie #2, kwiecień 2014

poniedziałek, 12 maja 2014

poniedziałek, 5 maja 2014

niedziela, 27 kwietnia 2014

Historia utraconej miłości czyli "Samotny mężczyzna" Toma Forda.


Czy kiedykolwiek, będąc w stanie zakochania, zastanawiamy się co by się stało, gdyby nagle osoba, którą kochamy odeszła na zawsze? Zwykle odrzucamy takie myśli, przyjmując uproszczoną wersję, że będziemy żyć wiecznie. Niestety, życie płata różnorakie figle.

piątek, 25 kwietnia 2014

niedziela, 20 kwietnia 2014

Hitchcock z wizytą w San Francisco - recenzja "Zawrotu głowy"



"Zawrót głowy" to jeden z najbardziej znanych filmów mistrza dreszczowców, Alfreda Hitchcock'a. Swoją premierę miał w 1958 roku. Miałam wcześniej do czynienia z twórczością reżysera, także mniej więcej mogłam się spodziewać, w jakim klimacie jest film pt "Vertigo". Główne role zagrali Kim Novak (było to moje pierwsze spotkanie z tą aktorką) oraz James Stewart, który jest dobrze znany z innej roli u Hitchcock'a a mianowicie w "Oknie na podwórze" ale nie tylko, na myśl przychodzi mi również "It's a wonderful life". 

środa, 16 kwietnia 2014

Trudna miłość w czasach II wojny światowej. Recenzja "Casablanki"


We’ll always have Paris. 

"Casablanca" jest jedną z produkcji, której raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Miałam z nią do czynienia już za młodych nastoletnich lat (no fajnie, brzmię jak stara ciotka) jednak jakieś pół roku temu postanowiłam odświeżyć go sobie. Moje wrażenia były zupełnie inne niż za pierwszym razem.  Balansująca pomiędzy klasycznym melodramatem i filmem noir "Casablanca" została nakręcona przez Michael'a Curtiz'a. Premiera odbyła się w Hollywood Theater w Nowym Jorku, 2 stycznia 1942 roku. Role główne zagrali wspaniali Humphrey Bogart i Ingrid Bergman. Jest to dramat, którego akcja rozgrywa się w czasach II wojny światowej.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Skandynawska opowieść o działaniu przypadku - "Hawaje, Oslo"




Ostatnio miałam okazję oglądać dramat obyczajowy produkcji duńsko-norwesko-szwedzkiej  pod tytułem "Hawaje Oslo".  Reżyserem filmu jest Erik Poppe. Podczas projekcji można się bardzo zdziwić, ile te pozornie oddalone o tysiące kilometrów od siebie rejony mają wspólnego.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

"Kochankowie" - miłosny trójkąt z (nie)szczęśliwym zakończeniem.



Do obejrzenia filmu "Two Lovers" zachęcił mnie nikt inny jak Joaquin Phoenix, którego bardzo szanuję i wielbię. Film został nakręcony w roku 2008  przez James'a Graya , którego najnowsze dzieło "Imigrantka" niedługo wchodzi do polskich kin. "Kochankowie" to dramat, w którym główny bohater, nie do końca zrównoważony, pakuje się w miłosny trójkąt.

sobota, 12 kwietnia 2014

Kobieta prosząca faceta o rękę, czyli "Leap year".

źródło: wallpapers.brothersoft.com

"Oświadczyny po irlandzku" jest to komedia romantyczna nakręcona w 2010 roku. Główne role zagrali Amy Adams i Matthew Goode. 

Młoda amerykanka znajduje w internecie informację o tym, że zawsze 29 lutego w Irlandii kobieta może oświadczyć się mężczyźnie. Anna (Amy Adams) jest ze swoim chłopakiem od dłuższego czasu, niecierpliwie wyczekuje aż ukochany jej się oświadczy. Gdy wydaje jej się, że nadeszła ta wielka chwila, kobieta doznaje ogromnego zawodu. Postanawia więc wziąć sprawy w swoje ręce - skorzystać z faktu, że jej przyszły mąż wyjeżdża w sprawach biznesowych do Irlandii. 

czwartek, 10 kwietnia 2014

Comiesięczne rozgrzeszenie, odcinek 1, marzec 2014.

Pisałam wcześniej, że marcowy post, mimo iż z lekka przestarzały się pojawi. W pierwszym poście z cyklu comiesięcznych rozgrzeszeń postanowiłam stworzyć zestawienie pięciu filmów, które widziałam w ubiegłym miesiącu, a które wywarły na mnie jakieś (niekoniecznie dobre!) wrażenie.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Wstęp



Witam!

Mini recenzje filmowe przede wszystkim. Ale nie tylko. Nie zabraknie małego co nieco dla fanek talentu takich osobników jak Hanks, Phoenix, DiCaprio, Gosling.

Będzie też troszkę (a nawet więcej niż troszkę) o starym kinie. Od "Wjazdu pociągu..." poprzez komedie Chaplina, "Nosferatu. Symfonię grozy" aż do "Pół żartem, pół serio" no i oczywiście "Śniadania u Tiffany'ego". 

Piszę i oglądam kiedy mam na to ochotę. Do tego też zdarza mi się chodzić na zajęcia (niby Guillaume Canet chodzi z Marion Cottiliard ale mam zamiar to zmienić! mogłabym po angielsku ale jednak francuski brzmi lepiej, nieprawdaż? :D) Ale żarty na bok. Próbuję powiedzieć, że ze mną tak już niestety bywa - czasami oglądam 3 filmy jeden po drugim a czasami nie mam na nie nastroju czy nawet czasu przez kilka dni. 

Ale potrafię się poświęcić! (Wystarczy spojrzeć na godzinę publikowania tego posta.) Lubię motywować oraz być motywowana. Jeśli widzisz tutaj jakiś kicz - obrazek u góry jest beznadziejny, czcionka powinna być mniejsza i bardziej delikatna, moje wypowiedzi nie mają sensu - proszę, daj mi znać. Nie gryzę. No, chyba, że ktoś się bardzo o to prosi ;) 

Ciekawe. Gdy piszę o wszystkim i o niczym to ciężko mnie zatrzymać. Gdy mam sklecić jakąś składną opinię o filmie - napisanie jednego zdania, które odpowiadałoby moim oczekiwaniom zajmuje mi jakieś 3-5 minut. 
Dlatego na tym postanawiam zakończyć ten śmieszny wstęp. 

Jeśli chodzi o moje pseudorecenzje to mam parę w zanadrzu. Lekka korekta i będziecie mogli podziwiać pierwsze owoce tego bloga. 

Przypominam, że prowadzę również fan page na facebooku. (sorry za niesystematyczność, ale to ja). 

Jeśli jest osoba, która dobrnęła do końca to ściskam ją bardzo mocno!