Nigdy
nie byłam fanką filmów traktujących o 'seks friendsach'. Wydawały
mi się puste, bez wyrazu, płytkie jeśli chodzi o fabułę oraz pod
względem merytorycznym bardzo ubogie. Do „Friends with benefits”
podeszłam z ogromną dozą sceptycyzmu oraz niepewnością. Czy
zostałam miło zaskoczona? Ciężko mi to określić.
Film
opowiada historię dwóch przyjaciół, którzy poznają się w
pracy. Dylan (Justin Timberlake) przyjeżdża w sprawach służbowych
do Nowego Jorku, gdzie poznaje piękną Jamie (Mila Kunis). Są
świeżo po zakończeniu poprzednich związków, co staje się swego
rodzaju spoiwem łączącym głównych bohaterów. Następnie fabuła
rozwija się zgodnie z doskonale znanym schematem „przyjaciela do
łóżka”. Problemy zaczynają się, gdy bohaterowie zaczynają
zdawać sobie sprawę, że rodzą się między nimi pewne uczucia.
Co
mi się podobało w „to tylko seks”? Na pewno NIE podoba mi się
przedstawianie seksu jako swego rodzaju towaru, przedmiotu wymiany.
Bohaterowie przeżywają miłosne uniesienia w tak bardzo mechaniczny
sposób, że naprawdę, chwilami przykro mi było na to patrzeć.
Może nie mam racji, jednak uważam że przedstawienie tego rodzaju
doznań na dużym ekranie powinno łączyć się z zachowaniem
pewnych norm, o których reżyser w tym wypadku zapomniał. Patrząc
na to z innej perspektywy – jak reżyser miałby pokazać stosunek
skoro sami bohaterowie traktują go jako zwykły towar? W tym wypadku
rzeczywiście kinomaniacy mają dość szeroki temat do
polemizowania. Ja jednak będę upierać się przy swoim zdaniu.
Jeśli
chodzi o uczucia bohaterów – jestem jak najbardziej za. Wszystko
rozwija się w swoim tempie, bohaterowie zaczynają swoją znajomość
od dość chłodnych relacji które na przestrzeni filmu powoli
ewoluują by na końcu przerodzić się w prawdziwą miłość. Lubię
bohaterów, którzy od początku dokładnie wiedzą czego chcą, mają
jasno wytyczone cele. Do takich postaci zaliczają się właśnie
Jamie i Dylan. Moim zdaniem nie ma gorszych bohaterów niż
niezdecydowane ofiary losu, pozbawione własnego zdania oraz
światopoglądu.
„To
tylko seks” może być bardzo ciekawą pozycją dla osób
pragnących relaksu po ciężkim dniu w pracy/szkole/na uczelni. Film
nie był najgorszy jednak osobiście chyba (nigdy nie mówi się
nigdy!) do niego nie powrócę.