Kinofilizm zaawansowany czyli o bez wątpienia najcudowniejszym uzależnieniu na świecie.

sobota, 12 kwietnia 2014

Kobieta prosząca faceta o rękę, czyli "Leap year".

źródło: wallpapers.brothersoft.com

"Oświadczyny po irlandzku" jest to komedia romantyczna nakręcona w 2010 roku. Główne role zagrali Amy Adams i Matthew Goode. 

Młoda amerykanka znajduje w internecie informację o tym, że zawsze 29 lutego w Irlandii kobieta może oświadczyć się mężczyźnie. Anna (Amy Adams) jest ze swoim chłopakiem od dłuższego czasu, niecierpliwie wyczekuje aż ukochany jej się oświadczy. Gdy wydaje jej się, że nadeszła ta wielka chwila, kobieta doznaje ogromnego zawodu. Postanawia więc wziąć sprawy w swoje ręce - skorzystać z faktu, że jej przyszły mąż wyjeżdża w sprawach biznesowych do Irlandii. 
źródło: imdb.com

Od samego początku w podróży pojawiają się same przeciwności. Samolot z powodu okropnej pogody nie może odlecieć więc Amy musi dostać się na zieloną wyspę w inny sposób. ma jednak na to tylko 3 dni. Zaczyna się walka z czasem. Po dostaniu się na pewną irlandzką wioskę dziewczyna poznaje przystojnego właściciela knajpki, który w zamian za sporą sumę pieniędzy podejmuje się zawiezienia jej do Dublina.

Film, jak na komedię romantyczną, ogląda się bardzo dobrze. Dialogi są na całkiem dobrym poziomie, reżyser wykorzystuje rodzaj komizmu, który do mnie akurat przemawia, dzięki czemu przez niemal cały seans na mojej twarzy gościł uśmiech.  Amy Adams idealnie pasuje do roli bogaczki z lekko wypaczonym systemem wartości, często upartą oraz uciążliwą w stosunku do ludzi, którzy nie odpowiadają jej indywidualnym, trochę dziwnym wymaganiom. Jako plus komedii napewno należy uznać również samego Matthew Goode'a, na którego bardzo miło patrzyło mi się wcześniej w "Match Point" a także w genialnym "Samotnym mężczyźnie". Aktor ten nie ma w swoim dorobku jeszcze zbyt wielu filmów, jednak widać w nim ogromny potencjał. Z pewnością jeszcze nie raz o nim usłyszymy.

źródło:favim.com
Jest to porcja ciepłego kina, idealnego na spokojny wieczór po ciężkim dniu w pracy czy na uczelni. Historia przedstawiona jest w ciekawy sposób, oglądając chcąc nie chcąc  wczuwamy się w uczucia bohaterów a na końcu odczuwamy ogromną ulgę (nie, wcale nie dlatego, że film dobiega końca!).