Kinofilizm zaawansowany czyli o bez wątpienia najcudowniejszym uzależnieniu na świecie.

sobota, 24 maja 2014

Debiutanci - recenzja



W jednej z recenzji znalazłam konkluzję mówiącą, że "W miłości wszyscy jesteśmy debiutantami." Przed projekcją "Debiutantów" polemizowałabym z twórcą tego stwierdzenia jednak teraz jestem w stanie podpisać się pod nim obiema rękoma (a nawet nogami, jeśli miałabym taką możliwość)
"Debiutanci" wbrew krążącej opinii, nie są bynajmniej komedią z romansem w tle. W moim mniemaniu film jest głębokim dramatem o ludziach, zmagającymi się z własnymi słabościami. Problemy egzystencjalne ukazane są w dość dojrzały sposób, który stanowi chyba największy plus całej produkcji. Oglądając go uświadamiamy sobie, że często sami siebie nie jesteśmy w stanie poznać do końca. Niekiedy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że ta "druga natura" w nas tkwi jednak trzymamy ją w klatce w lęku przed reakcją otoczenia. Nie jest to jednak dobra droga, jak się okazuje. 
Film opowiada historię młodego mężczyzny, zmęczonego codzienną walka z samym sobą, który dowiaduje się o skrywanej od lat mrocznej tajemnicy ojca. Podczas przyjęcia poznaje Annę (Melanie Laurent), której tajemniczość pociąga go, pcha w wir namiętności i miłosnych uniesień. Oliver (Ewan McGregor) pierwszy raz od bardzo długiego czasu czuje się szczęśliwym człowiekiem.
Było to moje pierwsze spotkanie z panem Mike'm Millis'em. Jest on dopiero na początku swojej reżyserskiej ścieżki jednak widać, że facet patrzy trzeźwo na świat, pokazuje ludzkie problemy bez zbędnego patosu, wzbudza w widzach empatię do postaci. Problemy ludzkie ukazane są w bardzo ciekawy, wielowątkowy sposób (na historię Olivera składają się retrospekcje z dzieciństwa, bardzo skomplikowane relacje z ojcem, symboliczne przedstawienie uczuć bohatera w postaci jego rysunków oraz trudna relacja z Anną, z którą łączy go dość trudna miłość). Wielowarstwowość, dojrzały i trzeźwy sposób patrzenia na ludzkie kryzysy egzystencjalne stanowią mocny trzon, który w moim mniemaniu wynosi "Debiutantów" na całkiem wysokie miejsce w mojej osobistej hierarchii.
Ciężko mi ubrać ocenę filmu w dziesięciooczkową skalę, jednak w tym wypadku zrobię wyjątek i uhonoruję film bardzo mocną siódemką.