W
jednej z recenzji znalazłam konkluzję mówiącą, że "W
miłości wszyscy jesteśmy debiutantami." Przed projekcją
"Debiutantów" polemizowałabym z twórcą tego
stwierdzenia jednak teraz jestem w stanie podpisać się pod nim
obiema rękoma (a nawet nogami, jeśli miałabym taką możliwość)
"Debiutanci"
wbrew krążącej opinii, nie są bynajmniej komedią z romansem w
tle. W moim mniemaniu film jest głębokim dramatem o ludziach,
zmagającymi się z własnymi słabościami. Problemy egzystencjalne
ukazane są w dość dojrzały sposób, który stanowi chyba
największy plus całej produkcji. Oglądając go uświadamiamy
sobie, że często sami siebie nie jesteśmy w stanie poznać do
końca. Niekiedy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że ta
"druga natura" w nas tkwi jednak trzymamy ją w klatce w
lęku przed reakcją otoczenia. Nie jest to jednak dobra droga, jak
się okazuje.
Film
opowiada historię młodego mężczyzny, zmęczonego codzienną walka
z samym sobą, który dowiaduje się o skrywanej od lat mrocznej
tajemnicy ojca. Podczas przyjęcia poznaje Annę (Melanie Laurent),
której tajemniczość pociąga go, pcha w wir namiętności i
miłosnych uniesień. Oliver (Ewan McGregor) pierwszy raz od bardzo
długiego czasu czuje się szczęśliwym człowiekiem.
Było
to moje pierwsze spotkanie z panem Mike'm Millis'em. Jest on dopiero
na początku swojej reżyserskiej ścieżki jednak widać, że facet
patrzy trzeźwo na świat, pokazuje ludzkie problemy bez zbędnego
patosu, wzbudza w widzach empatię do postaci. Problemy ludzkie
ukazane są w bardzo ciekawy, wielowątkowy sposób (na historię
Olivera składają się retrospekcje z dzieciństwa, bardzo
skomplikowane relacje z ojcem, symboliczne przedstawienie uczuć
bohatera w postaci jego rysunków oraz trudna relacja z Anną, z
którą łączy go dość trudna miłość). Wielowarstwowość,
dojrzały i trzeźwy sposób patrzenia na ludzkie kryzysy
egzystencjalne stanowią mocny trzon, który w moim mniemaniu wynosi
"Debiutantów" na całkiem wysokie miejsce w mojej
osobistej hierarchii.
Ciężko
mi ubrać ocenę filmu w dziesięciooczkową skalę, jednak w tym
wypadku zrobię wyjątek i uhonoruję film bardzo mocną siódemką.