Kinofilizm zaawansowany czyli o bez wątpienia najcudowniejszym uzależnieniu na świecie.

niedziela, 18 maja 2014

Internet - zbawienie czy pierwszy krok do zagłady? Recenzja "Piątej władzy".



"Piąta władza" jest thrillerem politycznym opartym na historii słynnego założyciela kontrowersyjnej strony wikileaks, Julliane'a Assange'a. Twórcy filmu, który premierę miał w roku 2013 swoją wiedzę czerpali głównie z książek, których treści nie były zbyt przychylne kontrowersyjnemu założycielowi wikileaks. Stąd też w filmie twórcę ukazano w taki a nie inny sposób.
Film opowiada historię współpracy Assange'a razem z przypadkowo poznanym dziennikarzem Danielem Bruhlem (Daniel Berg). Mężczyźni zakładają portal Wikileaks, na którym ujawniają mroczne sekrety władz oraz przekręty finansowe wielkich firm. Z czasem dostają dostęp do coraz to nowych informacji, którymi pragną podzielić się z całym światem. W pewnej chwili jednak wewnątrz organizacji dochodzi do swoistej wojny, której skutki dla samego Assange'a są opłakane. 
Mimo finansowej klapy (film w kinach zarobił jedynie 2 miliony USD) nie uważam, żeby ten film był jakiś szczególnie zły. Moim zdaniem jest to całkiem dobrze zrobiony thriller polityczny, idealnie ukazujący moc narzędzia, jakim w dzisiejszych czasach jest internet. Z jednej strony nie potrafimy bez niego żyć, wielu z nas pomaga swoją "wszechmocą" jednak z drugiej, ludzie za jego pomocą są w stanie wywołać światową wojnę informacyjną czy doprowadzić do zagłady. Film trzyma w napięciu, akcja postępuje we właściwym tempie, nie ma zbędnych wątków pobocznych. Wydaje mi się, że twórcy, przystępując do produkcji filmu, mieli w głowach idealny jego zarys, którego trzymali się do samego końca. I to mi się podoba. Nagromadzenie niepotrzebnych wątków jest zmorą wielu filmów, jednak tutaj nie ma o tym mowy. 

Sam Benedict Cumberbatch moim zdaniem stworzył wspaniałą postać. Jego gra jest bardzo przekonywująca. Zapewne przed premierą czuł swego rodzaju presję, ciążącą na nim, jednak ja osobiście nie mam mu nic do zarzucenia. Jest to film, który utwierdził mnie w przekonaniu, że pan Cumberbatch jest bardzo utalentowanym aktorem, który (o ile jeszcze tego nie zrobił) jeszcze sporo namiesza w światowej kinematografii.